Letterpress to duch czasu w naszej pracowni. Ta technika stoi w opozycji do współczesności – świata pędu, pogodni i szybkości,

Bo tu nie ma miejsca na pośpiech. To nie jest tworzenie za pomocą kliknięcia w guzik drukarki. To rzemiosło, które doceniają najbardziej wymagający klienci.

Dlaczego ta technika jest taka pracochłonna, wymagająca i skomplikowana oraz o tym dlaczego jej ceny są tak wysokie przeczytasz poniżej.

Mam nadzieję, że te informacje pozwolą Ci jeszcze bardziej zachwycić się unikatowiścią, pięknem i szlachetnością tego rodzaju wydruków.

HISTORIA

Jeśli nazwisko Gutenberg nic Cie nie mówi, to najwyższy czas przypomnieć sobie kilka faktów historyczych! Środek Europy, połowa XV wieku, i właśnie ten zacny pan tworzy czcionki, które pozwoliły na odbijanie liter na arkuszach papieru.

Żeby już na wstępie nie było niejasności z czcionką i fontem, które mylone przez wielu doprowadzają grafików do szewskiej pasji, spieszę z wyjaśnieniem!

Dzisiaj w cyfrowym świecie posługujemy się fontami, czyli wybranym krojem pisma. Wybór jest tak szeroki, że można tworzyć takie rzeczy, że oczy się radują! Mają swoje nazwy i np. może być to dobrze znany font Arial lub Times New Roman. Jeśli projektujecie wizytówki i nie podoba Wam się zaproponowany przez grafika wygląd liter – prosicie o zmianę fontów. Czyli o zmianę kroju, wyglądu pisma.

Czcionki zaś, to właśnie to, co zapoczątkował nasz Jasiek z Moguncji Gutenberg. Najprościej mówiąc to stempel z literą. FIzyczna „pieczątka” to transferowania tekstu na papier. Cytując Wikipedię:

Gutenberg opracował własną wersję czcionek, wykonanych z metalu, ale ich technika pozostaje niejasna. Skonstruował aparat do ich odlewania, w którym nowością było używanie wymiennych matryc. Zaprojektował również własną wersję prasy drukarskiej, wzorując się na znanych już prasach introligatorskich. Jego prekursorskim dokonaniem było stworzenie pierwszego dużego wydawnictwa. Równie ważnymi osiągnięciami są udane kroje pism używanych do druku oraz opracowanie podstawowych zasad składu tekstu.

WIKIPEDIA

Tym sposobem powstało pierwsze arcydzieło świata drukarstwa Biblia Gutenberga i od tego czasu druk ma się co raz lepiej, a dzisiaj powiedziałabym że świetnie.

Czcionki zecerskie ułożone w słowo Liście

ZECER – zawód zapomniany

Ktoś w drukarniach musiał siedzieć i składać teksty, złożone właśnie z takich pojedynczych literek. Zajmował się tym zecer. Czy to trudny zawód? O matko! Jakież ci ludzie musieli mieć pokłady cierpliwości, dokładności i umiejętności czytania lustrzanych odbić. A to wszystko pod presją czasu (np. wydawanie gazet). Dzisiaj to co za pomocą kilku kliknięć w klawiaturę robimy w Wordzie, niegdyś było trudną pracą ludzkich dłoni!

Nie możemy zapominać o materiale, z których wykonanywane były czcionki. To przecież ołów, który jak wiemy nie jest zbyt łaskawy dla ludziego zdrowia…

W pracowniach zecerskich mogliśmy znaleźć jeszcze sporo ciekawego sprzętu, niezbędnego do składania tekstu – kaszty z czcionkami, wierszowniki, sztylety, linotypy i wiele innych.

RODZAJE DRUKU I MATRYCE

Dzisiaj jest odrobinę prościej niż za czasów świetności pracowni zecerskich. Co prawda w mojej pracowni znajdziemy czcionki, ale znacznie częściej korzystamy z matryc.

W zależności od tego, jaki rodzaj druku chcemy uzyskać, korzystamy z innych materiałów.
Jako, że letterpress to druk typograficzny wypukły, stosujemy właśnie takie matryce. Litery, wzory na matrycach są wypukłe i odciskając się w papierze dają… wklęsłe efekty. Logiczne, prawda?

Takie efekty możemy uzyskiwać np. dzięki matrycom polimerowym – tańszym niż te metalowe i łatwiej dostępne niż czcionki zecerskie. Poza tym dzięki polimerom możemy uzyskiwać mega mocne tłoczenia, bez strachu o zniszczenie wiekowych czcionek. Tymi lepiej uzyskiwać delikatne tłoczenia, jakby papier być nimi muśnięty. Matryce polimerowe tłoczą w papierze teksty, ilustracje zarówno w kolorze jak i w technice blindprint. Choć grafiki bardzo skomplikowane, ornamentalne muszą być zamienione na metalowe matryce.

Z kolei do embossingu konieczne będzie wykorzystanie dwóch matryc. Właściwie to polimerowej i metalowej matrycy i patrycy. Jeden elemet jest wypukły, drugi wklęsły i są idealnie do siebie dopasowane. Pomiędzy oba elementy wchodzi papier, co daje idealnie wytłoczony motyw z efektem wypukłości.

Hot – stamping: jak hot to na gorąco. Jak na gorąco to matryca polimerowa. ŻARCIK! Badam Waszą czujność, więc jeśli otwarliście oczy ze zdumienia, to wszystko okej! 😉
Oczywiście, tutaj stosujemy matryce metalowe. Sprzęt typograficzny musi mieć zatem opcję nagrzewania i transferowania tego ciepła przez matrycę i folię (to dzięki niej hotstampingowa papeteria błyszczy się niesamowicie) na papier. I to wszystko z efektem tłoczenia!

Matryce metalowe, to też nie byle jaki stop. Jak wcześniej wspominałam czcionki były ołowiane. A nowoczesne matryce? Mosiądz, magnez, cynk. Jak połączyliście fakty, że mosiądz = wysoka cena, to macie racje. Dlatego niskie nakłady papeterii letterpress (np. zaproszenia ślubne) są dużo droższe od tych klasycznych, cyfrowych wydruków. To dlatego, że sam materiał (który de facto możemy wykorzystać tylko 1 raz) jest drogi, zatem im większy nakład, tym niższa cena jednostkowa.

SPRZĘT

Dzisiaj papeterię ślubną wykonać może każdy i to bez wychodzenia z domu (smartfon, canva i domowa drukarka). Można nawet pójść na kurs kaligrafii i samemu wypisać swoje winietki! Ale jedno jest pewne – bez odpowiedniego sprzętu nie jesteście w stanie sami wykonać papeterii letterpress.

Bostonki – to ręczne praski, które podobnie do swoich większych kolegów mają tygiel, wałki i elementy dociskowe, pozwalające na tłoczenie w papierze. Papier jest podawany ręcznie.
Zobacz jak to działa

Pedałówki – to znacznie większe prasy, napędzane siłą nóg (pedałów). Te z czasem ewoluowały zachowując ten sam wygląd, ale zdobywając silnik zasilany energią elektryczną. Podobnie tutaj – papier musimy podawać ręcznie.
Zobacz jak to działa

Wiatraki – te kilkuset kilogramowe kombajny to majstersztyk, w którym można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Heidelberg Windmill- bo o nim mowa, zyskały tę nazwę właśnie ze względu na automatyczny podajnik papieru, wyglądem przypominający wiatrak. Kartki są pobierane przez jednoczesny podmuch powietrza i zassanie. Chwytaki łapią arkusze, przesuwając papier w miejsce matrycy, gdzie ramię dociskowe sprawia odbicie wzoru. Następnie chwytaki przesuwają się, wypuszczając gotowy print na półkę. Magia – mówię Wam!
Zobacz jak to działa

PAPIER

No też nie byle jaki, bo cienki, nie daj Boże połyskujący papier będzie smutnym koszmarkiem.

Grubiutkie, pulche papierzyska bo niektóre o gramaturze 710 g (

dla porównania ten drukarkowy, ma raptem 90 g) dają takie efekty, że można zakochać się w nich od pierwszego wejrzenia.

Piękny papier i piękny print to sukces, który jest okupiony godzinami ślęczenia przed komputerem (projekt) i Hildzie (to nasz wiatraczek Heidelberg), gdzie ustawienie docisku, równego rozprowadzenia farby nie zajmuje tyle co kliknięcie guziczka na domowej drukarce. A czy po skończonym princie możemy rozkoszować się kubkiem kawusi? NIE!

Tu się zaczyna zabawa, ale już nie letterpressowa, tylko uszlachetniająca Wasze piękne zamówienia!

Heidelberg OHT
Heidelberg Windmill

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *